-Jejku jak ja się cieszę, plaża,
koktajle, tropiki i przystojni chłopcy- mówiła z zapałem moja
siostra
-Vicky żadni chłopcy – spojrzał
tata surowym wzrokiem na moją siostrę , zaśmiałam się pod nosem bo to tak
komicznie wyglądało.
-Oj tato nie przesadzaj, przecież ona
nie długo zacznie się spotykać z chłopakami – spojrzałam na
niego poważnie
-A skąd wiesz,że już się nie
spotykam- wystawiła mi język- nie długo będę mieć 14 lat !-
dodała z oburzeniem i tupnęła nogą.
-Nie denerwuj się tak bo złość
piękności szkodzi- posłałam jej uśmiech, czasami lubiłyśmy tak
się drażnić, ostatnie wydarzenia były nerwowe więc zapomniałam
jak to jest wygłupiać się z rodzeństwem , mimo,że ona nie jest
moją prawdziwą siostrą to mimo wszystko będę ją tak traktować.
-Córciu my będziemy się już
zbierać, robi się późno a jutro muszę wcześnie jechać do pracy
-Okej tato- uścisnęłam go mocno
-Pa siostra- przytuliła mnie Vicky-
daj buziaka Jammiemu ode mnie na dobranoc- dodała na odchodnym
-Okej – zamknęłam drzwi za sobą.
Scott spojrzał na mnie przelotnie i uciekł do kuchni, wziął
telefon do ręki i jeden z biletów. Zastanawiałam się co on robi
więc poszłam do miejsca gdzie się znajdował. Wstukał jakiś
numer i zaczął dzwonić.
-Halo ? dzień dobry, dzwonię ,żeby
przełożyć lot na Hawaje na jutro...wpłacę większą kwotę,żeby
już jutro wylecieć...nie , nie te same nazwiska, proszę wpisać
Vicky Locke oraz Joseph Locke..na godzinę 15...dziękuję bardzo, do widzenia -
odłożył telefon na blat ,podszedł do mnie, chwytając za rękę.
-Przepraszam,że
nie pojedziemy w podróż poślubną, specjalnie kupiłem te bilety
wcześniej ,żebyśmy mieli miejsce – spojrzał w moje oczy
-Nie
gniewam się, była to sytuacja awaryjna, a po drugie nie
wiedziałam,że kupiłeś te bilety- lekko się uśmiechnęłam
-Miała
to być niespodzianka – musnął mnie lekko wargami- Kochanie wiesz
o tym,że chyba będziemy musieli przełożyć ślub na inny termin –
spojrzał uważnie w moje oczy
-Wiem..-
odpowiedziałam cicho, nie chciałam tego ,ale musieliśmy, nie
wiedzieliśmy czy szybko zdołamy uporać się z tym nadchodzącym
„niebezpieczeństwem”. Skąd wampiry dowiedziały się,że tu
mieszkam, przez długi czas mieliśmy spokój , żyliśmy normalnie.
Pocałowałam czarnowłosego w policzek i poszłam uśpić mojego
synka. Nakarmiłam Jammiego i położyłam maluszka do kołyski
,zaczęłam nią bujać, maleństwo powoli zamykało oczka, słodko
ziewając. Kochałam go nad życie, był częścią mnie, oczy i nos
miał po mnie, ale usta, rysy twarzy, włoski miał po swoim ojcu.
Mimo,że nie widziałam Matta i minęło sporo czasu odkąd go nie ma
to i tak miałam do niego wielki żal za to co mi zrobił, kochałam
go lecz ta miłość przemieniła się w nienawiść. Cieszę się,że
trafiłam na takiego wspaniałego mężczyznę jak Scott. Na samą
myśl o nim szeroko się uśmiechałam. Gdy synek całkiem
zasnął ,uchyliłam delikatnie drzwi i wyszłam z pomieszczenia,
skierowałam się do łazienki aby wziąć relaksująca kąpiel.
Wchodząc nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Na wannie leżały
świece o zapachu róży , woda była nalana prawie po sam brzeg z
dużą ilością piany , na której była duża ilość czerwonych
płatków róż. Na tacy obok stało czerwone wino z dwoma
kieliszkami. Było tak romantycznie,że na mojej twarzy zagościł
uśmiech. Zielonooki stanął za mną , odgarnął włosy na lewy bok
i całował moją szyję, delikatnie palcami ściągnął ramiączka
mojej sukienki. Zamknęłam oczy rozkoszując się tą chwilą. Nagle
poczułam,że moje ubranie leży na ziemi, czarnowłosy był taki delikatny,że każdy jego dotyk wywoływał u mnie silną dawkę
dreszczy. Obróciłam się w jego stronę , powoli zbliżyłam się
do jego ust i zaczęłam namiętnie całować , rozpinając przy tym
jego koszulę i spodnie. Zostaliśmy tylko w samej bieliźnie. Rozpiął mój stanik i chwycił majtki , ciągnąc za nie
tak,że zostały rozerwane. Chwyciłam jego czarne bokserki i mocno
pociągnęłam w dół. Staliśmy całkiem nadzy patrząc się na
siebie. Scott zrobił krok na przód chwytając mnie za rękę,
wszedł do wanny i kiwnął głową żebym też to zrobiła. Bez
wahania zanurzyłam się w ciepłej wodzie. Przyciągnął
mnie do siebie tak,że nasze twarze się stykały, przybliżył swoje
usta do moich i zatoczyliśmy się w namiętnym pocałunku , nasze
języki walczyły o dominację a ciała drżały z podniecenia. Czarnowłosy muskał moje plecy , za to ja chwyciłam jego włosy a drugą ręką
trzymałam jego kark. Przysuwałam się do niego jeszcze bardziej
, napierając całym ciałem. Czułam przeszywającą rozkosz , w tym
momencie zielonooki chwycił mnie za nogi i podniósł. Wyszedł z
wanny trzymając mnie i nie przerywając naszego pocałunku.
Skierował się do naszej sypialni, położył na łóżku i zaczął
naznaczać ustami szlak na moim ciele, to było tak przyjemne ,że
moje ciało wyginało się z rozkoszy. Wrócił do moich ust i
zatopiliśmy się w namiętnej chwili.
* * *
Karmiłam
Jammiego bo zaraz musieliśmy jechać odwieźć tatę i Vicky na
lotnisko.
-Kochanie
idziesz już? Musimy wychodzić !- zawołał Scott z dołu
-Tak
już idę – wzięłam włożyłam maluszka do nosidełka i zeszłam
na dół, czarnowłosy otworzył drzwi i skierowałam się do
samochodu. Usiadłam z tyłu ,żeby mieć oko na synka a zielonooki
prowadził. Tata siedział obok Scotta a Vicky obok mnie. Przez całą
drogę zachwycała się jak to super będzie w tropikach. Gdy
dojechaliśmy na miejsce, wzięłam na ręce maleństwo i
skierowaliśmy się do wyznaczonego celu. Samolot miał startować za
dziesięć minut. Gdy bagaż dotarł do bagażowni w samolocie
pasażerowie zaczynali wsiadać.
-Miłych
wakacji tato, trzymajcie się i dzwońcie do mnie – dałam mu buzi
w polik i odwróciłam się do mojej siostry
-A
ty tam nie świruj – zaśmiałam się i ją mocno przytuliłam
Gdy
samolot wzbił się w powietrze , ruszyliśmy w kierunku parkingu, po
drodze musiałam iść do toalety, ponieważ Jammie narobił w
pieluszkę, gdy byłam przy drzwiach poczułam jak coś uderza mnie w
głowę i upadłam na ziemie.
*
* *
Holly
już długo nie było, zmartwiłem się, więc postanowiłem pójść
w kierunku toalet. Zobaczyłem ją leżącą na ziemi, szybko do niej
podbiegłem. Sprawdziłem puls i czy oddycha. Wszystko było w normie
więc zacząłem klepać ją w policzek.
*
* *
Poczułam
klepiącą mnie rękę prosto w polik i intensywny zapach perfum,
które należały do mojego ukochanego. Szybko otworzyłam oczy i
zaczęłam szukać rękami mojego synka.
-Jammie
! Gdzie jest Jammie ?!- zaczęłam panikować , czułam jak oblewa
mnie zimny pot i do oczu napływały łzy. Scott chwycił moją twarz
w dłonie i popatrzył prosto oczy.
-Spokojnie,
nie płacz- otarł kciukiem pojedynczą łzę ,która spłynęła po
moim policzku- pochodzimy po lotnisku i poszukamy , jak nie to trzeba
szybko wracać do domu – byłam w szoku ,że on był tak opanowany
i spokojny. Ja czułam ,że zaraz umrę ze strachu. Chwycił mnie za rękę a ja wstałam i ruszyliśmy na
poszukiwania, pytałam się każdego czy nie widzieli małe dziecko w
niebieskich śpioszkach i granatowej czapce. Po nie udanej próbie
szukania, pobiegliśmy do samochodu i szybko pojechaliśmy do domu.
Całe szczęście,że nie dostaliśmy mandatu ,ponieważ Scott
wymuszał pierwszeństwo i przekraczał prędkość. Gdy wjechaliśmy
na podjazd, w pośpiechu wbiegłam do budynku. Cała z nerwów się
trzęsłam, poszłam do łazienki pod zimny prysznic, moje emocje
puściły. Zaczęłam płakać, usiadłam na kafelkach i pozwoliłam
spływać moim łzom.
Zamknęłam
kurek z wodą ,wytarłam się ręcznikiem, zarzuciłam na siebie
szlafrok i wyszłam.
-Kochanie
chodź tu !- zawołał czarnowłosy
-Już
idę – weszłam do pomieszczenia gdzie się znajdował,
zauważyłam,że siedzi tam kilkoro osób , byli to starsi mężczyźni
w białych szatach i znajdowała się tam jedna starsza kobieta w
białej długiej sukni.
-Holly
to jest starszyzna, zwołałem ich po to aby poszukali Jammiego i nam
pomogli – spojrzałam zdziwiona na niego, potem na nich.
-Witaj
Holly , dobrze Cię widzieć po paru latach – powiedział jakiś
starszy mężczyzna z długą siwą brodą
-Znacie
mnie ?
-Tak
, jesteś wszech potężnym aniołem, odziedziczyłaś władzę i moc
po ojcu- dodała starsza kobieta, chwila..cooo ? Jestem potężnym
aniołem ?! Nic z tego nie rozumiem...czego ja jeszcze do jasnej
cholery nie wiem !! dlaczego moja mama mi tego nie przekazała ?!
-Jak
to potężnym aniołem ? - zapytałam będąc w szoku , musiałam się
dowiedzieć
-Twój
Ojciec był najwyższy z rady, on władał całymi rodami ,
odziedziczyłaś geny po nim, wampiry cię szukają ,ponieważ
zabicie Najwyższego pozwoli im na całkowitą władzę, masz
pierścień aniołów ? - pobiegłam szybko do sypialni i wyciągnęłam
go z szufladki gdzie trzymałam biżuterię, zeszłam na dół i
schowałam go do kieszeni szlafroka.
-Tak
mam go
-To
dobrze ,załóż go , on będzie cię chronić, da ci władzę i
będzie ostrzegał kiedy nadchodzi niebezpieczeństwo – podszedł
do mnie jeden z starszych i chwycił za rękę
-Jesteś
nam potrzebna, musisz uratować to co jest zburzone po śmierci
Jamesa- powiedział do mojego ucha
-Jak
mam to zrobić ? - dodałam trochę zaniepokojona , to było dla mnie
już za wiele
-Twoje
serce cię poprowadzi a twój umysł pomoże – złożył pocałunek
na moim czole. Popatrzyłam na nich wszystkich i założyłam
pierścień, poczułam we krwi przepływająca energię jaką dotąd
nigdy w życiu nie czułam. Po chwili spojrzałam na nich z powagą.
-A
co z moim synem ?
-Nic
na razie nie wiemy, ale podejrzewamy,że mógł to zrobić posłannik
sekty, postaramy się jak najszybciej wszystkiego dowiedzieć-
odpowiedziała starsza kobieta i znikli. Byłam cała nie spokojna i
zdenerwowana, martwiłam się o mojego synka, tak się bałam ,że
ktoś mu zrobi krzywdę. Scott patrzył się na mnie, podszedł i
mocno przytulił. Wszystko mnie już przytłacza, za dużo informacji
, za dużo zdarzeń, dlaczego moje życie nie może być spokojne ?!
Dlaczego wszystko musi się komplikować ?!
-Kochanie
wszystko będzie dobrze, znajdziemy Jammiego – pocałował mnie
delikatnie
-Boję
się – powiedziałam półszeptem, nie miałam siły i nie byłam w
stanie na rozmowy , nie byłam w stanie na nic. Po chwili rozległ
się dźwięk dzwonka do drzwi , spojrzałam się wymownie na
zielonookiego i poszłam otworzyć. Nikogo tam nie było, trochę
zdezorientowana i zmieszana rozglądnęłam się po okolicy, chciałam
zamykać drzwi gdy nagle zauważyłam na drzwiach naklejoną kartkę
z napisem „Albo oddasz pierścień albo zabijemy twojego syna !”
, serce zaczęło mi walić jak młot a w gardle wzbierała się
gula, ktoś zostawił mi anonim...
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
No i w końcu dodałam rozdział ! ;) Wybaczcie,że tak długo czekaliście ^^
Mam nadzieję,że się spodoba , czekam na wasze opinie ;)
Pozdrawiam ;*
Do następnego ! ^^