Translate

niedziela, 29 marca 2015

Rozdział 19

Poczułam nagły przypływ gorąca, miałam wrażenie ,że zaraz się zapalę jak pochodnia. Otworzyłam  szybko oczy , obok mnie ukazała się postać Scotta. Jego ręka spoczywała na moim ramieniu a jego nogi przyciskały moje do materaca. Delikatnie chwyciłam nadgarstek jego ręki i uniosłam powoli do góry by nie obudzić chłopaka. Jednak to nie było możliwe bo zielonooki od razu się ocknął. Spojrzałam na niego a on lekko się uśmiechnął
-Witaj, masz ochotę coś zjeść ? -spojrzał w moje oczy co trochę mnie speszyło
-Ymm pewnie – odwróciłam wzrok
Scott wyszedł z pokoju a ja w spokoju się ubrałam. Od rana męczy mnie ta myśl,że muszę porozmawiać z mamą , musi mi wytłumaczyć to wszystko i potwierdzić słowa Scotta. Zeszłam na dół powolnym krokiem, wchodząc do kuchni poczułam przepiękny zapach moich ulubionych naleśników, mmm jak ja dawno ich nie jadłam.
-Pysznie pachnie- popatrzyłam na talerz pełen placuszków
-Siadaj i jedź- jak powiedział tak zrobiłam, zajęłam miejsce naprzeciwko chłopaka , zajadałam się pysznym śniadaniem gdy nagle usłyszałam dźwięk mojej komórki. Chwyciłam ją do ręki i od razu wyskoczyło mi przypomnienie w kalendarzu,że muszę jechać do ginekologa.
-Coś się stało ?- spytał Scott z troską
-Muszę jechać dziś do ginekologa
-Okej, może pojadę z Tobą hmm? - uniósł kąciki ust do góry
-Pewnie- rzuciłam mu przelotny uśmiech.
Od razu po posiłku przebrałam się i ruszyliśmy w drogę, całe szczęście nie miałam zbyt daleko do przychodni więc byliśmy już tam po dwudziestu minutach. Zarejestrowałam się i usiadłam na krzesełku. Nie wiadomo czemu ale stresowałam się tą wizytą. Ostatnio ciągle chodziłam zestresowana i bałam się ,że to źle wpłynie na rozwój mojego dziecka.
-Proszę Panią Locke- usłyszałam głos lekarza , wstałam i weszłam do gabinetu.
Doktor zrobił USG , wypytywał jak się czuję i okazało się ,że z dzieckiem wszystko dobrze. Tak bardzo się cieszyłam, kamień z serca mi spadł. Jeszcze 7 miesięcy i maluszek pojawi się na świecie.
Dość szybkim krokiem opuściliśmy klinikę.
-Scott podwieź mnie do domu – powiedziałam idąc do samochodu
-Okej, ale jesteś tego pewna ?
-Tak , muszę porozmawiać o tym z mamą, musi mi to wszystko wyjaśnić – spojrzałam prosto w jego oczy
-Dobrze- odpowiedział łagodnym tonem, chwycił mnie za rękę i przytulił

* * *

Nie pozwolę Cię skrzywdzić , nigdy....i tak muszę się wytłumaczyć przed starszyzną...

* * *

Będąc już blisko domu mój stres wzrastał, nie wiedziałam jak mam zacząć z nią rozmowę. Hmm po prostu tam wejdę i nie będę owijać w bawełnę. Stojąc przed drzwiami wejściowymi wahałam się czy zapukać. Dobra wchodzę w końcu to też mój dom. Wchodząc do środka usłyszałam cichy szloch z salonu. Siedziała tam moja rodzicielka skulona na białej kanapie.
-Mamo- jej głowa momentalnie odwróciła się w moją stronę, wstała i szybko podbiegła do mnie
-Córciu, tak bardzo Cię przepraszam, tak bardzo się o Ciebie martwiłam – mówiła przyciszonym głosem
-Mamo..chcę żebyś mi to wszystko wytłumaczyła- spojrzałam w oczy mojej matki- teraz- dodałam po chwili , kiwnęła głową i poszłyśmy do salonu. Usiadła obok mnie chwytając za rękę
-Parę lat temu, gdy nie było Cię jeszcze na świecie, poznałam Jamesa , był cudownym mężczyzną, miał dobre serce. Spotykaliśmy się co jakiś czas , z czasem te spotkania zmieniły się w głębszą relację. Zaczęliśmy coś do siebie czuć. Z dnia na dzień zaczynałam go coraz mocniej kochać, był mi bardzo bliski. Pewnego dnia postanowiliśmy wziąć ślub. Ten dzień był cudowny , biała suknia, kwiaty, ale..-przerwała na chwilę i spojrzała na mnie , oczy miała smutne ,pełne rozpaczy- ale tego dnia byliśmy tylko my dwoje, dobrze wiedzieliśmy,że nasze spotkania i nasza miłość jest zakazana. Nasze rody zaczęły się nienawidzić , wszystko to przez nasz związek. Gdy zaszłam z Tobą w ciążę , wszystko się odmieniło. Gdy wampiry się o tym dowiedziały zabiły Jamesa, był to dla mnie największy cios w samo serce. Za to mnie ukryli. Z tego co wiem Anioły mnie szukały po to by zemścić się za Twojego ojca, uważali ,że to moja wina. Tak bardzo za nim tęsknię- po jej policzkach płynęły łzy, ścisnęłam jej rękę
-A Vicky ?
-Vicky jest śmiertelniczką, córką Twojej cioci Lauren. Lauren była moją siostrą , ona nie była hybrydą wampira tak jak ja. Geny odziedziczyła po matce ja po ojcu. Twój dziadek był wampirem a babcia zwykłą śmiertelniczką. Niestety jeden z naszej rodziny zabił ją na ulicy gdy szła z Vicky na spacer. Przygarnęłam ją do nas – spojrzała na mnie a ja po prostu nie wiedziałam co mam powiedzieć, widziałam w niej ból. Teraz rozumiałam dlaczego nie chciała mi powiedzieć całej prawdy.
-Mamo- zaczęłam nie pewnie- przepraszam ,że tak na Ciebie nakrzyczałam
-Nie Holly to ja Ciebie przepraszam, powinnam Ci to powiedzieć wcześniej ale chciałam Cię chronić -przytuliła mnie
-Mamo zostaniesz w domu ?- zapytałam po chwili
-Holly nie mogę- urwała i patrzyła się w moją twarz- wampiry mnie szantażują, gdy się dowiedzą,że jestem blisko Twojego anioła stróża wściekną się a to może być koniec mojego życia
-Jak to ? Skąd wiesz,że Scott to mój anioł stróż ?!
-Sekta mi powiedziała, niestety kochanie ukrywałam się przed nimi ale znaleźli mnie gdy wyjechałam do Los Angeles , ten głos  co słyszałaś przez telefon to jeden z rady, muszę się teraz ich słuchać inaczej zginę, a niestety oby dwie jesteśmy innej krwi. Ty jesteś szlachetna ,za ja ciemnym charakterem. Wybacz mi córciu
-Wybaczam – czułam jak  po moim policzku spływa ciepła łza , moja rodzicielka wstała z kanapy i ruszyła w stronę drzwi
-Nie wiem kiedy się zobaczymy, może już nigdy, pamiętaj ,że cię mocno kocham- powiedziała prawie niesłyszalnie i znikła , osunęłam się z kanapy na ziemię i zaczęłam płakać, było mi cholernie źle, czułam wypalającą się dziurę w moim sercu. Nie wiedziałam co mam myśleć ,co mam robić.
Nie wiedziałam już czy jestem bezpieczna....

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Wybaczcie ,że tak późno ale miałam dużo nauki ;/ 
Mam nadzieję,że rozdział się spodoba bo mi tak nie zbyt się podoba ;/
Akcja się rozwija a będzie się dużo działo :)
Miłego czytania i Pozdrawiam ;*
Co do następnego rozdziału postaram się dodać jakoś w piątek ale nie obiecuję :)

1 komentarz: