zamknął na chwilę oczy i po chwili
je otworzył- Dawno temu były dwa rody dobro i zło. Anioły i
Wampiry nazywane demonami. Anioły władały całym królestwem dobra
i zła. Demony niestety z czasem zaczęły się buntować i
zapragnęły przejąć całą władzę nad dwoma światami. Wtedy
zaczęła się wojna między rodami. Ja jestem aniołem, a dokładnie
Twoim aniołem stróżem. Powodem była Twoja matka i ojciec. Twój
ojciec był aniołem , Twoja matka hybrydą wampira. Gdy zaszła w
ciąże, wampiry postanowiły zabić Jamesa za to,że zhańbił ich
rasę. Twoją matkę gdzieś ukryli , urodziła Cię i wyprowadziła
do Nowej Zelandii zaczynając nowe życie z nowym mężczyzną. Twoja
siostra Vicky jest śmiertelniczką,Twoja mama ją znalazła na ulicy
gdy jeden z wampirów zaatakował Lauren, Twoją ciocię. Po Twoim
urodzeniu okazało się,że jesteś hybrydą anioła, nie przejęłaś
genów po matce , tylko po Jamesie- popatrzył na mnie tak jak by
szukał moich emocji. Byłam w szoku a zarazem zła ,że moja własna
mama mi tego nie powiedziała. W moich oczach wzbierały się łzy.
Tyle lat żyłam w tej całej nieświadomości kim jestem. Po
policzku spłynęła mi łza
-Holly, nie płacz- przybliżył się
do mnie i kciukiem wytarł mokrą ciecz, nic nie odpowiedziałam,
odwróciłam głowę w drugą stronę, nie miałam ochoty by mnie
oglądał w takim stanie. Wstałam i bez pożegnania wyszłam na
zewnątrz. Trzymając telefon w ręce , po długim namyśle napisałam
do mamy. Musiała mi to wszystko wytłumaczyć.
„Mamo przyjedź do domu, musimy
porozmawiać, to pilne”
Długo nie musiałam czekać na
odpowiedź
„Przyjadę jutro”
I tyle z jej odpowiedzi. Miałam ochotę
w tym momencie wykrzyczeć jej wszystko w twarz.
* * *
Obudziłam się ze strasznym bólem
głowy, wzięłam dwie aspiryny i poszłam na dół. Nikogo nie było
w domu co było dziwne, lecz po chwili się zorientowałam, że tata
była w pracy a Vicky w szkole.
O piętnastej usłyszałam dźwięk
otwieranych drzwi, zerwałam się z kanapy na której wylegiwałam
się pół dnia. W korytarzu stała mama , patrzyła na mnie z
uśmiecham , lecz gdy zauważyła moją wściekłą minę , uśmiech
znikł.
-Co się stało córciu? -zapytała
-O to samo mogłabym ja Cię zapytać,
co się stało z Tobą ,że nie mówisz mi całej prawdy – jej oczy
się rozszerzyły, oddech przyśpieszył.
-Powiesz mi o co chodzi ?- powiedziała
po chwili zastanowienia się
-Dlaczego mi nie powiedziałaś , że
nie jestem zwykłą dziewczyną, że Vicky to nie moja siostra tak
samo jak Joseph to nie mój ojciec ?!-prawie na nią krzyczałam,
stała osłupiała i patrzyła na mnie z wyrzutami sumienia –
dlaczego przez tyle lat ukrywałaś prawdę !! źle mi z tym,że mnie
okłamywałaś !
-Ale córciu ja..a chciałam Cię
chronić- zaczęła się jąkać
-Chronić ?! Okłamywanie nazywasz
ochroną ?! - w moich oczach zbierały się łzy
-Przepraszam- odpowiedziała z miną
zbitego psa, nic nie odpowiedziałam, poszłam na górę wzięłam
kilka swoich rzeczy i wyszłam, nie chciałam jej oglądać. Co ona
sobie myślała nie mówiąc mi prawdy. Myślała,że jak mój tato
zmarł to ,że nie muszę nic wiedzieć. Dzwoniąc do Scotta tego
samego dnia co mi wszystko opowiedział. Zapytałam się tylko jakie
jest prawo odziedziczania nazwiska. I wtedy dowiedziałam się ,że
moje nazwisko jest fałszywe ,powinnam nazywać się Luigi a nie
Locke.
Zapukałam do drzwi Scotta. Otworzył
je i nic nie mówiąc wpuścił do środka.
-Mogę u Ciebie przenocować?-
zapytałam cichym i zmęczonym głosem
-Jasne- jego potężny głos bardzo
mnie uspokajał, chwycił mnie za rękę i zaprowadził na górę,
otworzył pierwsze drzwi i znajdowaliśmy się w małym pokoiku,
ściany były w odcieniu jasnej zieleni a meble czarne. Widać było
,że był urządzony w męskim stylu.
-To Twój pokój ?
-Tak, przenocujesz w nim , ja będę
spał w salonie – posłał mi jeden z tych swoich fantastycznych
uśmiechów, odwzajemniłam go- ale jest dopiero siedemnasta, może
chcesz iść na spacer?
-Jasne
Spacerowaliśmy po parku, było dość
chłodno więc zaczęliśmy iść w kierunku domu.
Wyciągnęłam z torby moje luźne
spodenki i za dużą koszulkę. Wykąpałam się i weszłam pod
kołdrę.
Było ciemno nic nie widziałam,
wokół mnie nie było widać niczego, jak bym była w jakiejś
pułapce, zamknięta w ciemnym pustym pokoju. Słyszałam tylko ciche
szepty wołające moje imię i czerwone oczy wyławiające się z
ciemności...
Zaczęłam dyszeć i krzyczeć z całych
sił, nawet nie wiedziałam ,że z mojego gardła może wydobywać
się tak donośny ryk. Usłyszałam czyjeś szybkie kroki na
schodach. Obróciłam głowę a do pokoju wbiegł Scott. Położył
się obok mnie i mocno przytulił, nic nie mówił , co bardzo mi
pasowało. Byłam cała mokra i drżałam. Chwycił moją twarz w
obie ręce, pocałował w czoło, wszedł pod kołdrę , przysunął
mnie mocno do siebie i zasnęliśmy.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
- - - - - - - - - - - - -
I oto nowy rozdział gotowy :D
Teraz już wiecie kim kto jest lecz nie
do końca ^^ jeszcze jest wiele tajemnic :D
Ten rozdział dedykuję moim
najbliższym <3
Do następnego rozdziału ;*
Miłego czytania ! ;*
Super!! Nie moge sie doczekać następnego. Aww*>* końcóweczka wyszła!!
OdpowiedzUsuń