Translate

sobota, 7 marca 2015

Rozdział 18

zamknął na chwilę oczy i po chwili je otworzył- Dawno temu były dwa rody dobro i zło. Anioły i Wampiry nazywane demonami. Anioły władały całym królestwem dobra i zła. Demony niestety z czasem zaczęły się buntować i zapragnęły przejąć całą władzę nad dwoma światami. Wtedy zaczęła się wojna między rodami. Ja jestem aniołem, a dokładnie Twoim aniołem stróżem. Powodem była Twoja matka i ojciec. Twój ojciec był aniołem , Twoja matka hybrydą wampira. Gdy zaszła w ciąże, wampiry postanowiły zabić Jamesa za to,że zhańbił ich rasę. Twoją matkę gdzieś ukryli , urodziła Cię i wyprowadziła do Nowej Zelandii zaczynając nowe życie z nowym mężczyzną. Twoja siostra Vicky jest śmiertelniczką,Twoja mama ją znalazła na ulicy gdy jeden z wampirów zaatakował Lauren, Twoją ciocię. Po Twoim urodzeniu okazało się,że jesteś hybrydą anioła, nie przejęłaś genów po matce , tylko po Jamesie- popatrzył na mnie tak jak by szukał moich emocji. Byłam w szoku a zarazem zła ,że moja własna mama mi tego nie powiedziała. W moich oczach wzbierały się łzy. Tyle lat żyłam w tej całej nieświadomości kim jestem. Po policzku spłynęła mi łza
-Holly, nie płacz- przybliżył się do mnie i kciukiem wytarł mokrą ciecz, nic nie odpowiedziałam, odwróciłam głowę w drugą stronę, nie miałam ochoty by mnie oglądał w takim stanie. Wstałam i bez pożegnania wyszłam na zewnątrz. Trzymając telefon w ręce , po długim namyśle napisałam do mamy. Musiała mi to wszystko wytłumaczyć.

Mamo przyjedź do domu, musimy porozmawiać, to pilne”

Długo nie musiałam czekać na odpowiedź

Przyjadę jutro”
I tyle z jej odpowiedzi. Miałam ochotę w tym momencie wykrzyczeć jej wszystko w twarz.


* * *

Obudziłam się ze strasznym bólem głowy, wzięłam dwie aspiryny i poszłam na dół. Nikogo nie było w domu co było dziwne, lecz po chwili się zorientowałam, że tata była w pracy a Vicky w szkole.
O piętnastej usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, zerwałam się z kanapy na której wylegiwałam się pół dnia. W korytarzu stała mama , patrzyła na mnie z uśmiecham , lecz gdy zauważyła moją wściekłą minę , uśmiech znikł.
-Co się stało córciu? -zapytała
-O to samo mogłabym ja Cię zapytać, co się stało z Tobą ,że nie mówisz mi całej prawdy – jej oczy się rozszerzyły, oddech przyśpieszył.
-Powiesz mi o co chodzi ?- powiedziała po chwili zastanowienia się
-Dlaczego mi nie powiedziałaś , że nie jestem zwykłą dziewczyną, że Vicky to nie moja siostra tak samo jak Joseph to nie mój ojciec ?!-prawie na nią krzyczałam, stała osłupiała i patrzyła na mnie z wyrzutami sumienia – dlaczego przez tyle lat ukrywałaś prawdę !! źle mi z tym,że mnie okłamywałaś !
-Ale córciu ja..a chciałam Cię chronić- zaczęła się jąkać
-Chronić ?! Okłamywanie nazywasz ochroną ?! - w moich oczach zbierały się łzy
-Przepraszam- odpowiedziała z miną zbitego psa, nic nie odpowiedziałam, poszłam na górę wzięłam kilka swoich rzeczy i wyszłam, nie chciałam jej oglądać. Co ona sobie myślała nie mówiąc mi prawdy. Myślała,że jak mój tato zmarł to ,że nie muszę nic wiedzieć. Dzwoniąc do Scotta tego samego dnia co mi wszystko opowiedział. Zapytałam się tylko jakie jest prawo odziedziczania nazwiska. I wtedy dowiedziałam się ,że moje nazwisko jest fałszywe ,powinnam nazywać się Luigi a nie Locke.
Zapukałam do drzwi Scotta. Otworzył je i nic nie mówiąc wpuścił do środka.
-Mogę u Ciebie przenocować?- zapytałam cichym i zmęczonym głosem
-Jasne- jego potężny głos bardzo mnie uspokajał, chwycił mnie za rękę i zaprowadził na górę, otworzył pierwsze drzwi i znajdowaliśmy się w małym pokoiku, ściany były w odcieniu jasnej zieleni a meble czarne. Widać było ,że był urządzony w męskim stylu.
-To Twój pokój ?
-Tak, przenocujesz w nim , ja będę spał w salonie – posłał mi jeden z tych swoich fantastycznych uśmiechów, odwzajemniłam go- ale jest dopiero siedemnasta, może chcesz iść na spacer?
-Jasne
Spacerowaliśmy po parku, było dość chłodno więc zaczęliśmy iść w kierunku domu.
Wyciągnęłam z torby moje luźne spodenki i za dużą koszulkę. Wykąpałam się i weszłam pod kołdrę.

Było ciemno nic nie widziałam, wokół mnie nie było widać niczego, jak bym była w jakiejś pułapce, zamknięta w ciemnym pustym pokoju. Słyszałam tylko ciche szepty wołające moje imię i czerwone oczy wyławiające się z ciemności...

Zaczęłam dyszeć i krzyczeć z całych sił, nawet nie wiedziałam ,że z mojego gardła może wydobywać się tak donośny ryk. Usłyszałam czyjeś szybkie kroki na schodach. Obróciłam głowę a do pokoju wbiegł Scott. Położył się obok mnie i mocno przytulił, nic nie mówił , co bardzo mi pasowało. Byłam cała mokra i drżałam. Chwycił moją twarz w obie ręce, pocałował w czoło, wszedł pod kołdrę , przysunął mnie mocno do siebie i zasnęliśmy.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
I oto nowy rozdział gotowy :D
Teraz już wiecie kim kto jest lecz nie do końca ^^ jeszcze jest wiele tajemnic :D

Ten rozdział dedykuję moim najbliższym <3

Do następnego rozdziału ;*
Miłego czytania ! ;*


1 komentarz:

  1. Super!! Nie moge sie doczekać następnego. Aww*>* końcóweczka wyszła!!

    OdpowiedzUsuń