Translate

poniedziałek, 4 maja 2015

Rozdział 20

Czułam jak drętwieje mi prawa ręka i noga. Otwierając oczy zauważyłam,że śpię na podłodze obok kanapy. Zaczęłam masować bolące miejsca, gdy czułam,że wszystko jest okej, wstałam i poszłam się przebrać. W głowie ciągle krążyły mi myśli o mojej mamie , o wczorajszym dniu. Teraz wszystko rozumiem. Mimo,że to skomplikowane rozumiem. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi.
-Hej Scott- posłałam mu szeroki uśmiech
-Cześć piękna- odwzajemnił uśmiech- czy chcesz dzisiaj pójść na kolację ?
-Pewnie, o której ?
-Osiemnasta może być ?
-Jasne, to do zobaczenia – zamknęłam drzwi i poszłam się najeść do kuchni. Nikogo dzisiaj nie było w domu , widocznie tata z Vicky gdzieś poszli. Spojrzałam na zegarek i miałam jeszcze trzy godziny do spotkania. Poszłam wziąć szybki prysznic i wyciągnęłam moją ulubioną czerwoną sukienkę. Dobrze,że jest trochę szersza bo ostatnio trochę przytyłam. Gdy prostowałam ostatni kosmyk włosów usłyszałam pukanie do drzwi od łazienki. Po chwili lekko się uchyliły.
-Scott? Jak ty tu wszedłeś ?
-Drzwi były otwarte to wszedłem- posłał mi ten jeden z moich ulubionych uśmiechów – pięknie wyglądasz- dodał
-Dziękuję- czułam jak na moje policzki wpływa rumieniec
-Idziemy ?- wyciągnął dłoń w moim kierunku, skinęłam lekko głową i chwyciłam jego rękę. Jazda samochodem mija nam w ciszy, żadne z nas się nie odezwało. Nie była to dla nas krepująca cisza, wręcz przeciwnie.
Wchodząc do wnętrza restauracji podziwiałam piękną roślinność w donicach poustawianych dosłownie wszędzie. Widocznie właściciel owego budynku uwielbia roślinność. Kelnerka zaprowadziła nas do zarezerwowanego stolika. Zaczęłam wybierać już dania z karty gdy nagle Scott się odezwał.
-Jak rozmowa z mamą ? -spojrzał w moje oczy
-Ciężko.. pogodziłyśmy się , ale...musiała wyjechać. Wie kim jesteś dlatego nie mogła tu zostać, tęsknie za nią...- czułam jak w oczach zbierają mi się łzy, mimo,że mojej mamy ciągle nie było w domu to tęskniłam za nią codziennie , brakowało mi jej ciepła.
-Spokojnie Holly rozumiem Cię- chwycił mnie za rękę
-Scott ja nie wiem czy jeszcze ją zobaczę- spuściłam wzrok na pusty talerz stojący przede mną
-Jak to wszystko ucichnie to się zobaczycie , uwierz mi- uśmiechnął się lekko.
Po zjedzeniu przepysznego kurczaka z pieczonymi ziemniakami , Scott postanowił mnie oprowadzić po pięknym ogrodzie restauracji. Gwiazdy błyszczały jak małe świetliki. Kwiaty mieniły się w blasku księżyca , drzewa lekko kołysały się przez wiatr. Zielonooki chwycił mnie za dłoń i zaprowadził na małą drewnianą ławeczkę koło fontanny. Spojrzał na mnie a ja poczułam iskierki przelatujące przez moje ciało. Chłopak zaczął powoli się przybliżać do mojej twarzy aż w końcu nasze wargi się spotkały. Nie wiedziałam co robić więc szybko się od niego oderwałam i uciekłam. Do domu zajechałam taksówką, poszłam do swojego pokoju i położyłam się do łóżka. Wiercąc się z boku na bok nie mogłam zasnąć , spojrzałam przez okno. W pokoju Scotta świeciło się światło. Kiedy on mnie dotyka za każdym razem czuję coś co mnie do niego przyciąga a ten dzisiejszy pocałunek był tak elektryzujący, nigdy dotąd nie czułam takiego czegoś. Ja go..Kocham...

* * *

Patrząc w jej okno zdaję sobie sprawę, że ją Kocham...

* * *

Wsiadając do mojego Mustanga ruszyłam pod urząd. Postanowiłam zmienić moje nazwisko. Chce chociaż mieć małą cząstkę po moim ojcu. Gdy już wszystko załatwiłam wyszłam na zewnątrz, uznałam ,że dziś spędzę czas z Jessiką i trochę z nią poplotkuję. Muszę odetchnąć od tego całego zamieszania. Nie całe dwie godziny po moim telefonie Jess pojawia się pod moimi drzwiami.
-Wchodź do środka – uśmiechnęłam się – chcesz coś do picia ?
-Herbatę – skierowała się do salonu
Popijając herbatę Jess opowiadała mi o swoim chłopaku, jak się poznali i jaki on cudowny. Aż w pewnych momentach miałam ochotę wybuchnąć śmiechem.
-Wiesz o tym,że Matta ostatnio nie ma w szkole, podobno chodzą słuchy ,że zniknął. Mi się wydaje,że się wyprowadził- wypaliła nagle jak gdyby nic
-Nie interesuje mnie on, to rozdział zamknięty – posłała mi blady uśmiech
-A jak tam pan przystojny ? - poruszyła śmiesznie brwiami
-Jaki pan przystojny ?
-Scott – uśmiechnęła się tak szeroko ,że widziałam jej całe uzębienie
-W sumie nie wiem sama, wczoraj byliśmy na kolacji i mnie pocałował...jest też taki czuły, opiekuńczy- rozmarzyłam się jak małe dziecko na widok zabawki
-Myślisz,że coś z tego będzie ?
-Nie wiem..- spojrzałam na nią nie pewnym wzrokiem
Odprowadzając Jessikę do drzwi. Nagle zza rogu wyłonił się Zielonooki.
-Holly możemy porozmawiać ?
-Ymm jasne – spojrzałam na Jess a ona zaczęła się głupkowato śmiać- pa Jess odezwę się do Ciebie. Cmoknęłam ja w policzek i spojrzałam na chłopaka.
-Wejdź do środka...

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Wybaczcie ,że musieliście tak długo czekać , ale miałam tyle nauki ,że nie miałam czasu cokolwiek pisać ! Ale za to wrzucę 3 rozdziały ;) aktualnie jestem chora więc mam czas na pisanie ;)

W środę będzie rozdział następny a w piątek jeszcze jeden ;)
Miłego czytania ! ;*
Pozdrawiam ;)

2 komentarze: