Translate

środa, 6 maja 2015

Rozdział 21

Usiedliśmy na kanapie. Spojrzałam na chłopaka , on na mnie.
-To o czym chcesz rozmawiać ? -przerwałam długą ciszę
-Holly..ja cię kocham , gdy na ciebie patrzę moje serce bije szybciej, twoje oczy tak mnie hipnotyzują,że nie widzę nic poza tobą, twoje ciało jest tak piękne , tak ciepłe ,że mam ochotę przytulać cię całymi dniami. Chcę być zawsze przy tobie , nigdy nie odchodzić- słysząc te słowa mimowolnie się uśmiechnęłam. Nawet Matt nie wyznawał mi takich uczuć. Nie wiedziałam czy wyznać mu to co ja czuję, ale jeżeli tego nie zrobię mogę go stracić.
-Scott ja też cię kocham i odczuwam to samo co ty – powiedziałam to tak cicho,że nie byłam pewna czy to usłyszał, spojrzał na mnie swoimi zielonymi pięknymi oczami , przyciągnął mnie do siebie tak mocno ,że nasze usta złączyły się w namiętny pocałunek. Nasze języki tańczyły ze sobą, a pożądanie wzrastało . Czułam ,że to ten na którego czekałam wieki. Oderwaliśmy się od siebie ciężko oddychając.
-Bądźmy razem- powiedział patrząc w moje oczy
-Zgoda- delikatnie musnęłam jego wargi moimi


* * *

Komnata czarownicy wampirów..

-Tym szczęściem nie pocieszycie się długo...

* * *

Czułam ,że nadchodzi następny skurcz. Ten ból był nie do opisania. Scott stał obok mnie , trzymał za rękę a ja napierałam jak najmocniej ,by moja mała kruszynka wydostała się na świat. Byłam cała mokra a serce biło mi jak oszalałe z wysiłku. Po ostatnim parciu usłyszałam płacz dziecka.
-Urodziła pani chłopca!- krzyknął radośnie lekarz , położyli mi mojego synka na klatce piersiowej, był cały we krwi , ale mi to nie przeszkadzało. Ważne,że czułam bicie jego małego serduszka. Malutka rączka złapała mnie za mój palce. Ten dotyk był tak niesamowity, łzy płynęły po moich policzkach. Były to łzy szczęścia.
-Weźmiemy maluszka i umyjemy , za godzinę po badaniach przyniesiemy go pani- powiedziała jedna z pielęgniarek.
Po tym wszystkim poszłam się umyć. Scott pomagał mi stać , byłam strasznie zmęczona.
Ułożyłam się wygodnie na łóżku szpitalnym.
-Kochanie..- zaczął zielonooki
-Słucham cię- uniosłam kąciki ust do góry , Scott uklęknął koło łóżka i wyjął z kieszeni małe pudełeczko
-Wyjdziesz za mnie ?- zapytał otwierając szkatułkę , moim oczom ukazał się delikatny pierścionek z małym brylancikiem.
-Tak- odpowiedziałam , byłam pewna,że chcę aby Scott był moim wybrankiem na całe życie. Wsunął małą błyskotkę na palec i pocałował. W tym dniu czułam się najwspanialej na świecie.

Po tygodniu gdy urodził się Jammie , ja i mój narzeczony postanowiliśmy zaprosić mojego tatę i Vicky na obiad. Uszykowaliśmy wszystko co potrzebne. Scott cały dzień gotował. Był naprawdę dobrym kucharzem ,do tego zawsze podchodził do gotowania z humorem. Siedzieliśmy wszyscy przy stole, rozmawialiśmy o pracy taty, Vicky opowiadała co dzieje się u niej w szkole i zachwycała się maluszkiem, którego cały czas trzymała na rękach. Patrząc na tatę zauważyłam,że się trochę podniósł po tym co się stało z mamą. Ale ja nie mogłam jej obwiniać o to bo tak naprawdę to nie było z jej winy a on nie może wiedzieć kim jest moja rodzicielka.
Scott delikatnie puknął mnie w kolano i skinął głową w stronę kuchni. Przeprosiłam tatę, Vicky i poszliśmy do wyznaczonego miejsca. Na krześle siedział jeden z posłańców aniołów. Zadziwiała mnie jego wizyta a zarazem wystraszyła.
-Musicie uważać nadchodzi niebezpieczeństwo- odezwał się wstając z siedzenia
-Jakie niebezpieczeństwo ?- zapytałam
-Wampiry- gdy wypowiedział to słowo zmroziło mnie , to nie był koniec tego wszystkiego , to dopiero początek. Anioł znikł a Scott spojrzał na mnie z przerażeniem.
-Co robimy ?- zapytałam
-Vicky i twój tata muszą wylecieć stąd jak najszybciej – podszedł do szafki kuchennej i wyciągnął dwa bilety- miały być na naszą podróż poślubną ,ale teraz ważniejsze jest bezpieczeństwo twojej rodziny. Chwycił mnie za rękę i zaprowadził do salonu gdzie siedziała moja rodzina.
-Mamy dla was niespodziankę- uśmiechnęłam się
-Jaką? -zapytał tata
-Jesteś w drugiej ciąży? -odezwała się moja siostra
-Nie jestem , mamy dla was dwa bilety na Hawaje , na jutrzejszy lot
-Super !- krzyknęła Vicky klaszcząc w dłonie
-Ale córciu ja mam pracę
-Oj tato już wszystko ustalone – machnęłam ręką.
Oboje do mnie podeszli i przytulili

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Tak jak mówiłam następny rozdział dodam w piątek ;) 
I jeżeli po nim bym długo czegoś nie dodawała to nie opuszczajcie mnie bo kocham tego bloga i uwielbiam na nim pisać ;) 
Po prostu czasem mam ważne sprawy i naukę na głowie i nie mam czasu ;) 

Miłego czytania !, pozdrawiam ;*

1 komentarz: