Translate

piątek, 31 lipca 2015

Rozdział 22

-Jejku jak ja się cieszę, plaża, koktajle, tropiki i przystojni chłopcy- mówiła z zapałem moja siostra
-Vicky żadni chłopcy – spojrzał tata surowym wzrokiem na moją siostrę , zaśmiałam się pod nosem bo to tak komicznie wyglądało.
-Oj tato nie przesadzaj, przecież ona nie długo zacznie się spotykać z chłopakami – spojrzałam na niego poważnie
-A skąd wiesz,że już się nie spotykam- wystawiła mi język- nie długo będę mieć 14 lat !- dodała z oburzeniem i tupnęła nogą.
-Nie denerwuj się tak bo złość piękności szkodzi- posłałam jej uśmiech, czasami lubiłyśmy tak się drażnić, ostatnie wydarzenia były nerwowe więc zapomniałam jak to jest wygłupiać się z rodzeństwem , mimo,że ona nie jest moją prawdziwą siostrą to mimo wszystko będę ją tak traktować.
-Córciu my będziemy się już zbierać, robi się późno a jutro muszę wcześnie jechać do pracy
-Okej tato- uścisnęłam go mocno
-Pa siostra- przytuliła mnie Vicky- daj buziaka Jammiemu ode mnie na dobranoc- dodała na odchodnym
-Okej – zamknęłam drzwi za sobą. Scott spojrzał na mnie przelotnie i uciekł do kuchni, wziął telefon do ręki i jeden z biletów. Zastanawiałam się co on robi więc poszłam do miejsca gdzie się znajdował. Wstukał jakiś numer i zaczął dzwonić.
-Halo ? dzień dobry, dzwonię ,żeby przełożyć lot na Hawaje na jutro...wpłacę większą kwotę,żeby już jutro wylecieć...nie , nie te same nazwiska, proszę wpisać Vicky Locke oraz Joseph Locke..na godzinę 15...dziękuję bardzo, do widzenia - odłożył telefon na blat ,podszedł do mnie, chwytając za rękę.
-Przepraszam,że nie pojedziemy w podróż poślubną, specjalnie kupiłem te bilety wcześniej ,żebyśmy mieli miejsce – spojrzał w moje oczy
-Nie gniewam się, była to sytuacja awaryjna, a po drugie nie wiedziałam,że kupiłeś te bilety- lekko się uśmiechnęłam
-Miała to być niespodzianka – musnął mnie lekko wargami- Kochanie wiesz o tym,że chyba będziemy musieli przełożyć ślub na inny termin – spojrzał uważnie w moje oczy
-Wiem..- odpowiedziałam cicho, nie chciałam tego ,ale musieliśmy, nie wiedzieliśmy czy szybko zdołamy uporać się z tym nadchodzącym „niebezpieczeństwem”. Skąd wampiry dowiedziały się,że tu mieszkam, przez długi czas mieliśmy spokój , żyliśmy normalnie. Pocałowałam czarnowłosego w policzek i poszłam uśpić mojego synka. Nakarmiłam Jammiego i położyłam maluszka do kołyski ,zaczęłam nią bujać, maleństwo powoli zamykało oczka, słodko ziewając. Kochałam go nad życie, był częścią mnie, oczy i nos miał po mnie, ale usta, rysy twarzy, włoski miał po swoim ojcu. Mimo,że nie widziałam Matta i minęło sporo czasu odkąd go nie ma to i tak miałam do niego wielki żal za to co mi zrobił, kochałam go lecz ta miłość przemieniła się w nienawiść. Cieszę się,że trafiłam na takiego wspaniałego mężczyznę jak Scott. Na samą myśl o nim szeroko się uśmiechałam. Gdy synek całkiem zasnął ,uchyliłam delikatnie drzwi i wyszłam z pomieszczenia, skierowałam się do łazienki aby wziąć relaksująca kąpiel. Wchodząc nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Na wannie leżały świece o zapachu róży , woda była nalana prawie po sam brzeg z dużą ilością piany , na której była duża ilość czerwonych płatków róż. Na tacy obok stało czerwone wino z dwoma kieliszkami. Było tak romantycznie,że na mojej twarzy zagościł uśmiech. Zielonooki stanął za mną , odgarnął włosy na lewy bok i całował moją szyję, delikatnie palcami ściągnął ramiączka mojej sukienki. Zamknęłam oczy rozkoszując się tą chwilą. Nagle poczułam,że moje ubranie leży na ziemi, czarnowłosy był taki delikatny,że każdy jego dotyk wywoływał u mnie silną dawkę dreszczy. Obróciłam się w jego stronę , powoli zbliżyłam się do jego ust i zaczęłam namiętnie całować , rozpinając przy tym jego koszulę i spodnie. Zostaliśmy tylko w samej bieliźnie. Rozpiął mój stanik i chwycił majtki , ciągnąc za nie tak,że zostały rozerwane. Chwyciłam jego czarne bokserki i mocno pociągnęłam w dół. Staliśmy całkiem nadzy patrząc się na siebie. Scott zrobił krok na przód chwytając mnie za rękę, wszedł do wanny i kiwnął głową żebym też to zrobiła. Bez wahania zanurzyłam się w ciepłej wodzie. Przyciągnął mnie do siebie tak,że nasze twarze się stykały, przybliżył swoje usta do moich i zatoczyliśmy się w namiętnym pocałunku , nasze języki walczyły o dominację a ciała drżały z podniecenia. Czarnowłosy muskał moje plecy , za to ja chwyciłam jego włosy a drugą ręką trzymałam jego kark. Przysuwałam się do niego jeszcze bardziej , napierając całym ciałem. Czułam przeszywającą rozkosz , w tym momencie zielonooki chwycił mnie za nogi i podniósł. Wyszedł z wanny trzymając mnie i nie przerywając naszego pocałunku. Skierował się do naszej sypialni, położył na łóżku i zaczął naznaczać ustami szlak na moim ciele, to było tak przyjemne ,że moje ciało wyginało się z rozkoszy. Wrócił do moich ust i zatopiliśmy się w namiętnej chwili.

* * *

Karmiłam Jammiego bo zaraz musieliśmy jechać odwieźć tatę i Vicky na lotnisko.
-Kochanie idziesz już? Musimy wychodzić !- zawołał Scott z dołu
-Tak już idę – wzięłam włożyłam maluszka do nosidełka i zeszłam na dół, czarnowłosy otworzył drzwi i skierowałam się do samochodu. Usiadłam z tyłu ,żeby mieć oko na synka a zielonooki prowadził. Tata siedział obok Scotta a Vicky obok mnie. Przez całą drogę zachwycała się jak to super będzie w tropikach. Gdy dojechaliśmy na miejsce, wzięłam na ręce maleństwo i skierowaliśmy się do wyznaczonego celu. Samolot miał startować za dziesięć minut. Gdy bagaż dotarł do bagażowni w samolocie pasażerowie zaczynali wsiadać.
-Miłych wakacji tato, trzymajcie się i dzwońcie do mnie – dałam mu buzi w polik i odwróciłam się do mojej siostry
-A ty tam nie świruj – zaśmiałam się i ją mocno przytuliłam
Gdy samolot wzbił się w powietrze , ruszyliśmy w kierunku parkingu, po drodze musiałam iść do toalety, ponieważ Jammie narobił w pieluszkę, gdy byłam przy drzwiach poczułam jak coś uderza mnie w głowę i upadłam na ziemie.

* * *

Holly już długo nie było, zmartwiłem się, więc postanowiłem pójść w kierunku toalet. Zobaczyłem ją leżącą na ziemi, szybko do niej podbiegłem. Sprawdziłem puls i czy oddycha. Wszystko było w normie więc zacząłem klepać ją w policzek.

* * *

Poczułam klepiącą mnie rękę prosto w polik i intensywny zapach perfum, które należały do mojego ukochanego. Szybko otworzyłam oczy i zaczęłam szukać rękami mojego synka.
-Jammie ! Gdzie jest Jammie ?!- zaczęłam panikować , czułam jak oblewa mnie zimny pot i do oczu napływały łzy. Scott chwycił moją twarz w dłonie i popatrzył prosto oczy.
-Spokojnie, nie płacz- otarł kciukiem pojedynczą łzę ,która spłynęła po moim policzku- pochodzimy po lotnisku i poszukamy , jak nie to trzeba szybko wracać do domu – byłam w szoku ,że on był tak opanowany i spokojny. Ja czułam ,że zaraz umrę ze strachu. Chwycił mnie za rękę a ja wstałam i ruszyliśmy na poszukiwania, pytałam się każdego czy nie widzieli małe dziecko w niebieskich śpioszkach i granatowej czapce. Po nie udanej próbie szukania, pobiegliśmy do samochodu i szybko pojechaliśmy do domu. Całe szczęście,że nie dostaliśmy mandatu ,ponieważ Scott wymuszał pierwszeństwo i przekraczał prędkość. Gdy wjechaliśmy na podjazd, w pośpiechu wbiegłam do budynku. Cała z nerwów się trzęsłam, poszłam do łazienki pod zimny prysznic, moje emocje puściły. Zaczęłam płakać, usiadłam na kafelkach i pozwoliłam spływać moim łzom.
Zamknęłam kurek z wodą ,wytarłam się ręcznikiem, zarzuciłam na siebie szlafrok i wyszłam.
-Kochanie chodź tu !- zawołał czarnowłosy
-Już idę – weszłam do pomieszczenia gdzie się znajdował, zauważyłam,że siedzi tam kilkoro osób , byli to starsi mężczyźni w białych szatach i znajdowała się tam jedna starsza kobieta w białej długiej sukni.
-Holly to jest starszyzna, zwołałem ich po to aby poszukali Jammiego i nam pomogli – spojrzałam zdziwiona na niego, potem na nich.
-Witaj Holly , dobrze Cię widzieć po paru latach – powiedział jakiś starszy mężczyzna z długą siwą brodą
-Znacie mnie ?
-Tak , jesteś wszech potężnym aniołem, odziedziczyłaś władzę i moc po ojcu- dodała starsza kobieta, chwila..cooo ? Jestem potężnym aniołem ?! Nic z tego nie rozumiem...czego ja jeszcze do jasnej cholery nie wiem !! dlaczego moja mama mi tego nie przekazała ?!
-Jak to potężnym aniołem ? - zapytałam będąc w szoku , musiałam się dowiedzieć
-Twój Ojciec był najwyższy z rady, on władał całymi rodami , odziedziczyłaś geny po nim, wampiry cię szukają ,ponieważ zabicie Najwyższego pozwoli im na całkowitą władzę, masz pierścień aniołów ? - pobiegłam szybko do sypialni i wyciągnęłam go z szufladki gdzie trzymałam biżuterię, zeszłam na dół i schowałam go do kieszeni szlafroka.
-Tak mam go
-To dobrze ,załóż go , on będzie cię chronić, da ci władzę i będzie ostrzegał kiedy nadchodzi niebezpieczeństwo – podszedł do mnie jeden z starszych i chwycił za rękę
-Jesteś nam potrzebna, musisz uratować to co jest zburzone po śmierci Jamesa- powiedział do mojego ucha
-Jak mam to zrobić ? - dodałam trochę zaniepokojona , to było dla mnie już za wiele
-Twoje serce cię poprowadzi a twój umysł pomoże – złożył pocałunek na moim czole. Popatrzyłam na nich wszystkich i założyłam pierścień, poczułam we krwi przepływająca energię jaką dotąd nigdy w życiu nie czułam. Po chwili spojrzałam na nich z powagą.
-A co z moim synem ?
-Nic na razie nie wiemy, ale podejrzewamy,że mógł to zrobić posłannik sekty, postaramy się jak najszybciej wszystkiego dowiedzieć- odpowiedziała starsza kobieta i znikli. Byłam cała nie spokojna i zdenerwowana, martwiłam się o mojego synka, tak się bałam ,że ktoś mu zrobi krzywdę. Scott patrzył się na mnie, podszedł i mocno przytulił. Wszystko mnie już przytłacza, za dużo informacji , za dużo zdarzeń, dlaczego moje życie nie może być spokojne ?! Dlaczego wszystko musi się komplikować ?!
-Kochanie wszystko będzie dobrze, znajdziemy Jammiego – pocałował mnie delikatnie

-Boję się – powiedziałam półszeptem, nie miałam siły i nie byłam w stanie na rozmowy , nie byłam w stanie na nic. Po chwili rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi , spojrzałam się wymownie na zielonookiego i poszłam otworzyć. Nikogo tam nie było, trochę zdezorientowana i zmieszana rozglądnęłam się po okolicy, chciałam zamykać drzwi gdy nagle zauważyłam na drzwiach naklejoną kartkę z napisem „Albo oddasz pierścień albo zabijemy twojego syna !” , serce zaczęło mi walić jak młot a w gardle wzbierała się gula, ktoś zostawił mi anonim...

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 
No i w końcu dodałam rozdział ! ;) Wybaczcie,że tak długo czekaliście ^^
Mam nadzieję,że się spodoba , czekam na wasze opinie ;) 

Pozdrawiam ;*
Do następnego ! ^^

1 komentarz:

  1. Jest super kobieto! Trochę za często powtarzało sie zielonooki 😜
    Czekam xo

    OdpowiedzUsuń